sobota, 9 lutego 2013

Prolog



To mój pierwszy blog więc nie wińcie mnie jak coś będzie źle


Prolog

Siedział w fotelu pochylając się nad biurkiem, próbując zrozumieć jak mogło do tego dojść. Jeszcze niedawno był pechowym gimnazjalistą którego nazywali Dame-Tsuna, a teraz był głową jednej z najważniejszych mafii na świecie Vongolii. Nie był już dalej tym tchórzliwym dzieciakiem, który wszystkiego się bał. Stał się odpowiedzialny i zaczął przyzwyczajać się do myśli, że nigdy nie będzie normalnym nastolatkiem. Rozmyślanie przerwało mu skrzypienie drzwi, podniósł głowę i zobaczył jak do pomieszczenia wchodzi Gokudera Hayato - Strażnik Burzy i jego prawa ręka.
-Juudaime
-Tak Gokudera-kun? - spytał Sawada Tsunayoshi, ręką tłumiąc ziewnięcie
-Mam raporty które Reborn-san kazał mi tobie przekazać - odpowiedział Strażnik Burzy kładąc na biurko stos dokumentów - ...Juudaime - mówiąc to przybliżył się do niego i będąc już wystarczająco blisko chwycił jego twarz w dłonie i po prostu pocałował.
-Gokude...mmn...ra-kun... - wysapał Tsuna gdy powoli brakowało mu powietrza. Od ponad roku byli w takim związku choć nikt nie wie co tak naprawdę ich łączy. Zaczęło się od tego, że Gokudera pewnego razu wyznał mu miłość, a Tsuna, wiedząc już że woli mężczyzn zgodził się. Choć nigdy go nie kochał to wiedział, że Gokudera kocha jego, a nie mógł mu zrobić przykrości. Lecz teraz zaczął rozumieć, że już długo nie wytrzyma w tym związku. Z całej siły odepchnął więc  Gokuderę.
Hayato był lekko zdziwiony i zmartwiony. Postanowił więc spytać się o co chodzi - Sawada, stało się coś?
- Nie Gokudera-kun po prostu powinniśmy już z tym skończyć nie uważasz? - Spojrzał mu w oczy ukazując tym samym swoje emocje, które zawsze były w nich widoczne. - Ne, Gokudera-kun?
-Hę...? -Hayato  wydawał się nie kontaktować, dopiero po chwili z wyraźnym smutkiem w oczach powiedział - Masz racje Juudaime... T-to było głupie z mojej strony. Proszę o wybaczenie - po tych słowach wyszedł z pomieszczenia. W tym właśnie momencie stało się coś nie spodziewanego. Pierścień Nieba zaczął promieniować pomarańczowym promieniem z którego wyłoniła się dobrze znana Sawadzie postać.
-Vongola Primo...
-Witaj Sawado Tsunayoshi czy może raczej Vongola Decimo... - tu pozwolił sobie na lekki uśmiech ale szybko spoważniał - Muszę cię prosić o pomoc. Ktoś pokroju Millefiore znów próbuję zakłócić pokój Trinisette. Tym razem w moich czasach. To ktoś komu udało się dostać z przyszłości w której pokonaliście Byakurana, do mojej teraźniejszości, a twojej przeszłości. Jeśli zginiemy, zginiesz i ty a twoim strażnikom może stać się krzywda. Dlatego proszę ciebie i tylko ciebie abyś mi pomógł. Pomógł mnie i moim przyjacielom oraz Vongolii. - po skończeniu tego co powiedział Vongola Primo uważnie przyglądał się swemu następcy. Sawada w tej chwili rozmyślał nad tym co powiedział mu jego przodek. Po chwili milczenia zdecydowany powiedział:
 - Oczywiście że pomogę, moim obowiązkiem jest ochraniać moich przyjaciół I pomóc tym którzy mojej pomocy potrzebują Vongola Primo. - po usłyszeniu tych słów Primo aż się uśmiechnął 'Tak bardzo przypomina mnie z czasów gdy byłem w jego wieku'
-Zatem chodźmy. I jeszcze jedno nazywaj mnie Giotto dobrze? - spytał podając mu rękę
-Dobrze Giotto ale jeśli ja tobie mówię po imieniu ty też to rób zgoda? - zapytał podając mu rękę.
-Zgoda Tsuna - po czym oboje zniknęli w pomarańczowym jak wschód słońca dymie.

Mam nadzieję że prolog wam się spodoba.

Notki będą wstawiane nieregularnie w odstępie około dwóch tygodni :)

A tu taki słodki obrazek z nimi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz