To mój pierwszy blog więc nie wińcie mnie jak coś będzie źle
Prolog
Siedział w fotelu pochylając się nad biurkiem, próbując
zrozumieć jak mogło do tego dojść. Jeszcze niedawno był pechowym gimnazjalistą którego
nazywali Dame-Tsuna, a teraz był głową jednej z najważniejszych mafii na
świecie Vongolii. Nie był już dalej tym tchórzliwym dzieciakiem, który
wszystkiego się bał. Stał się odpowiedzialny i zaczął przyzwyczajać się do myśli,
że nigdy nie będzie normalnym nastolatkiem. Rozmyślanie przerwało mu skrzypienie
drzwi, podniósł głowę i zobaczył jak do pomieszczenia wchodzi Gokudera Hayato -
Strażnik Burzy i jego prawa ręka.
-Juudaime
-Tak Gokudera-kun? - spytał Sawada Tsunayoshi, ręką tłumiąc
ziewnięcie
-Mam raporty które Reborn-san kazał mi tobie przekazać -
odpowiedział Strażnik Burzy kładąc na biurko stos dokumentów - ...Juudaime -
mówiąc to przybliżył się do niego i będąc już wystarczająco blisko chwycił jego
twarz w dłonie i po prostu pocałował.
-Gokude...mmn...ra-kun... - wysapał Tsuna gdy powoli
brakowało mu powietrza. Od ponad roku byli w takim związku choć nikt nie wie co
tak naprawdę ich łączy. Zaczęło się od tego, że Gokudera pewnego razu wyznał mu
miłość, a Tsuna, wiedząc już że woli mężczyzn zgodził się. Choć nigdy go nie
kochał to wiedział, że Gokudera kocha jego, a nie mógł mu zrobić przykrości.
Lecz teraz zaczął rozumieć, że już długo nie wytrzyma w tym związku. Z całej
siły odepchnął więc Gokuderę.
Hayato był lekko zdziwiony i zmartwiony. Postanowił więc
spytać się o co chodzi - Sawada, stało się coś?
- Nie Gokudera-kun po prostu powinniśmy już z tym skończyć
nie uważasz? - Spojrzał mu w oczy ukazując tym samym swoje emocje, które zawsze
były w nich widoczne. - Ne, Gokudera-kun?
-Hę...? -Hayato wydawał się nie kontaktować, dopiero po chwili
z wyraźnym smutkiem w oczach powiedział - Masz racje Juudaime... T-to było
głupie z mojej strony. Proszę o wybaczenie - po tych słowach wyszedł z
pomieszczenia. W tym właśnie momencie stało się coś nie spodziewanego. Pierścień
Nieba zaczął promieniować pomarańczowym promieniem z którego wyłoniła się
dobrze znana Sawadzie postać.
-Vongola Primo...
-Witaj Sawado Tsunayoshi czy może raczej Vongola Decimo... -
tu pozwolił sobie na lekki uśmiech ale szybko spoważniał - Muszę cię prosić o
pomoc. Ktoś pokroju Millefiore znów próbuję zakłócić pokój Trinisette. Tym
razem w moich czasach. To ktoś komu udało się dostać z przyszłości w której
pokonaliście Byakurana, do mojej teraźniejszości, a twojej przeszłości. Jeśli
zginiemy, zginiesz i ty a twoim strażnikom może stać się krzywda. Dlatego
proszę ciebie i tylko ciebie abyś mi pomógł. Pomógł mnie i moim przyjacielom
oraz Vongolii. - po skończeniu tego co powiedział Vongola Primo uważnie przyglądał
się swemu następcy. Sawada w tej chwili rozmyślał nad tym co powiedział mu jego
przodek. Po chwili milczenia zdecydowany powiedział:
- Oczywiście że
pomogę, moim obowiązkiem jest ochraniać moich przyjaciół I pomóc tym którzy
mojej pomocy potrzebują Vongola Primo. - po usłyszeniu tych słów Primo aż się
uśmiechnął 'Tak bardzo przypomina mnie z
czasów gdy byłem w jego wieku'
-Zatem chodźmy. I jeszcze jedno nazywaj mnie Giotto dobrze?
- spytał podając mu rękę
-Dobrze Giotto ale jeśli ja tobie mówię po imieniu ty też to
rób zgoda? - zapytał podając mu rękę.
-Zgoda Tsuna - po czym oboje zniknęli w pomarańczowym jak
wschód słońca dymie.
Mam nadzieję że prolog wam się spodoba.
Notki będą wstawiane nieregularnie w odstępie około dwóch tygodni :)
Notki będą wstawiane nieregularnie w odstępie około dwóch tygodni :)
A tu taki słodki obrazek z nimi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz