piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 5

Oto nowy rozdział :D

Rozdział 5

- Minna, a wy co myślicie o naszym nowym towarzyszu? - rzucił Primo w stronę swych strażników.
- Mimo że nienawidzę dzieci, to muszę przyznać, że silny to on jest. A tak apropo to jestem Lampo. - strażnik błyskawicy musiał coś wtrącić jako pierwszy.
- Dobrze...Lampo, tak? - znał ich, ale musiał zachowywać przecież jakieś pozory - Nie chcę się kłócić, ale ja nie jestem dzieckiem - monotonny głos Tsuny zdziwił go, ale ten już tyle razy był mylony z dzieckiem, że stał się na to odporny, w przeciwieństwie do młodszego siebie który wybuchał od razu gdy ktoś pomylił go dzieckiem.
-Tak? Nie jesteś dzieckiem? To w takim razie ile masz lat, co?
-Mam 20, masz z tym jakiś problem?
- Hę?!?! 20...?!?!    - Jest tylko trzy lata młodszy od szefa?!?!    - Niemożliwe... Wygląda na 16... - te i inne komentarze zostały wypowiedziane przez Lampo, Knuckle i G. Tsuna uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, zwyczajnie wiedział, że usłyszy takie komentarze na temat swojego wieku. Zawsze tak było, a on był po prostu niski jak na swój wiek, ale co złego w tym, że ma 165 cm wzrostu? To nie była jego wina.
- Wybaczcie, że przerywam waszą wielce ciekawą rozmowę, ale Tsuna jest raczej zmęczony tą walką więc odprowadzę go, a wy dyskutujcie sobie dalej.

Leżąc w pokoju na łóżku, Tsuna wspominał dzisiejszy dzień. Gdy budził się rano nawet nie myślał o tym, że będzie on inny od reszty, że przełamie on tą monotonie, która zakiełkowała w jego życiu. Codziennie góra papierów do sprawdzenia i podpisania. Od czasu do czasu walki z wrogimi rodzinami ale nic poza tym. Lecz dziś w końcu coś się stało, wizyta Primo sprawiła że Tsuna nie popadł w codzienną rutynę, a to byłoby nudne. Zmienił się od czasów gimnazjum. Już nie był strachliwy, teraz sam pragnął walki. Kochał gdy adrenalina buzowała w jego ciele. Wtedy czuł że żyje. Ostatnio przestał odczuwać szczęście, zadowolenie, a zamiast nich czuł rosnącą z każdym dniem obojętność. W niektórych ciężkich chwilach, aż pragnął być obojętnym. A zwłaszcza w momencie gdy Kyoko-chan umarła rok temu. Aż do dziś odczuwał mdłości, gdy przypominał sobie jej śmierć. Uprowadzili ją, by zwabić go do ich kryjówki, lecz po czasie zrezygnowali z tego pomysłu na rzecz torturowania dla informacji. Dość długo szukał tego jaka rodzina ją porwała, a gdy ją odkrył, szybko zorganizował akcję mającą na celu jej odbicie. Nie zdążył jej uratować, był przy niej gdy wydała z siebie ostatnie tchnienie, prosząc by nie poddał się po jej śmierci. Ale to jej ostatnie słowa najbardziej wyryły się w jego umyśle "Kocham cię, Tsuna-kun" wyszeptała mu do ucha by po chwili opaść w jego ramionach. Po tym przez dwa dni nie wychodził z pokoju dopóki nie zrozumiał, że dla Kyoko-chan nie może się poddać.Chciał płakać w momencie gdy sobie o tym przypomniał, ale od czasu jej śmierci nie potrafił.Wylał wtedy tyle łez, że mu ich zabrakło. Pogrążony w rozmyślaniach, zaczął powoli zasypiać. Nim się zorientował, po chwili zasnął w mocny sen.

Giotto wracając do swego pokoju zauważy snop światła wychodzący przez szparę z drzwi pokoju Tsuny. Przez uchylone drzwi zauważył, że ten już śpi, więc cichutko wszedł do pokoju, przykrył go kołdrą i zgasił światło. Całując go w czoło powiedział - Buona notte*,Tsuna - po czy wyszedł z pokoju


Buona notte - dobranoc po włosku. :)

Cosplay




środa, 27 marca 2013

Rozdział 4

Przepraszam za długą nieobecność ale dostałam szlaban i dopiero od wczoraj mam dojście do kompa. Nie przedłużając zapraszam na rozdział.

Rozdział 4

- To może być zabawne - pomyślał Giotto chwilę przed rozpoczęciem walki. Widząc precyzyjnie zadane ciosy i udane uniki, wiedział że dobrze zrobił wybierając właśnie Tsunę.

- Hah...hah... - oddychając ciężko, Tsuna analizował to co do tej pory zdołał dowiedzieć się o swoim przeciwniku. Wiedział, że ten w trudnych sytuacjach używał łuka, a unikanie precyzyjnie wystrzelonych strzał to już cięższa szkoła jazdy. Nie używał jeszcze X-Burnera, z tego względu, że zwyczajnie nie miał ubranych soczewek - Mogłem o tym pomyśleć przed podróżą - westchnął ciężko. Mimo, że nie chciał wystrzelać go niestabilnego, wciąż mógł zredukować jego moc do pewnego stopnia. Choć nie miał zamiaru używać go aż do czasu poważniejszego starcia to walka z G należała właśnie do takich - Najpierw muszę odciągnąć jego uwagę, by mieć szansę mniej-więcej zbalansować jego moc - Zaatakował z wielką szybkością, chcąc jak najszybciej unieruchomić jego ręce. Gdy udało mu się to, ułożył ręce w charakterystyczny sposób - To się teraz zdziwią - to myśląc Tsuna wykonał Punkt Zerowy Ostatniej Woli - Pierwszą Edycję. Widząc powstający lód wszyscy z wyjątkiem Primo, wstrzymali oddechy widząc coś co do tej pory udało się tylko ich szefowi.

-No no no. Jednak Giotto miał rację, ta panienka może być w stanie nam pomóc - wielki uśmiech rozjaśnij twarz G, który w obecnej chwili wiedział, że znalazł godnego siebie rywala.Gdy już oddalił się na odpowiednią odległość, wystrzelił z ręki umiejscowionej z tyłu, miękkie płomienie i gdy przygotowywał się do oddania strzału, usłyszał klaskanie. Jego wzrok od razu powędrował w stronę źródła dźwięku. Okazało się, że to właśnie Primo klaszcze.

-No panowie, starczy na dzisiaj, widać po was, że jesteście tak samo zmęczeni walką jak wasz przeciwnik - odwracając się w stronę G, zapytał go szeptem - I co o nim sądzisz?

-Silny jest, ta panienka może się nam przydać - również odpowiedział szeptem, przez co pozostali mogli jedynie snuć domysły o czym rozmawiają. Tsuna również mógł w tej chwili się zastanawiać co takiego G powiedział do Primo, skoro na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech - Ehhh... Będę się nad tym zastanawiał po lekkim odpoczynku, ale najpierw... - spojrzał na strażników a po ich minach mógł wywnioskować, że udowodnił im swoją wartość. Widząc co robi Tsuna, Giotto robiąc to samo zapytał swych towarzyszy - Minna, a wy co myślicie o naszym nowym towarzyszu?

I to by było na tyle :) A tu następny cosplay




piątek, 15 marca 2013

Rozdział 3



Przedstawiam wam rozdział 3. Jutro natomiast pojawi się rozdział 4 w okolicach godziny 17.30.Zapraszam.

Rozdział 3

- Nufufufu, a co tu się dzieję?- spytał Deamon rozglądając się po pomieszczenie. Juz w chwili gdy dochodził do salonu dało się słyszeć szmery i rozmowy na tyle głośne, by obudzić jego ciekawość . Gdy był już w pomieszczeniu zdziwił się nieco widząc wszystkich strażników, bądź co bądź spotkania  pełnym składzie rzadko się zdarzały oraz chłopca który wyglądał jak bliźniak Giotto. Zbliżył się do niego i ze sztucznym uśmiechem zapytał - Oja? A z kim mam przyjemność?
Sawada widząc sztuczny uśmiech Deamona, miał ochotę mu go zetrzeć, wiedział jednak o tym że nie ma prawa zakłócać czasoprzestrzeni. Musiał więc udawać, że to pierwszy raz gdy go spotkał - Choć skoro Deamon mnie nie rozpoznaje, to pewnie reszta strażników również. Hhnn ciekawe jak przedstawi mnie Giotto skoro nikt z nich nie wie że jestem z przyszłości? - Pomyślał Tsuna i posłał Pierwszemu porozumiewawcze spojrzenie. Na szczęście Primo zorientował się o co chodzi i szybko przedstawił go strażnikom.
- To jest Sawada Tsunayoshi. Przybył z Japonii by pomóc nam rozprawić się z wrogiem. - Strażnicy od razu zrozumieli co miał na myśli Primo. W końcu rodzina Mare już nie raz dała im się we znaki.
- Miło nam cię poznać Tsuna - Asari uśmiechną się do niego przyjaźnie. Chyba zawsze będzie mu on przypominał Yamamoto, ich podejście do życia i entuzjazm były takie same.
- Hę? To coś ma nam pomóc.
- Przecież to dzieciak.
Widać G i Lampo mieli inne zdanie na jego temat niż strażnik deszczu.
- Nie wiecie jak silny jest. Osądzajcie go po walce - widać że Giotto spodobał się pomysł walki. Toteż przenieśli się do sali treningowej. - Kto chce z nim walczyć?
Strażnicy spojrzeli po sobie, jednak nikt nie odpowiedział.
- Dobrze sam wybiorę mu przeciwnika - popatrzył po swoich strażnikach i powiedział - G sprawdzisz moc naszego nowego towarzysza, dobrze? Prawa ręka szefa skinęła głową i wyszła na środek.
- Dalej, pokaż im na co cię stać - powiedział mu Giotto , natomiast na ucho szepnął - Jako mój następca - na ten gest Tsuna zadrżał. Giotto widząc to zachichotał, sprawiając że na policzkach Sawdy pojawiły się małe, wściekłe, czerwone rumieńce. Czemu tak na niego reaguje. Przecież mi się nie podoba, prawda...? Po chwili jednak opanował się. Jego przeciwnikiem był przecież G, prawa ręka szefa Vongoli i strażnik burzy. Wszedł w Hiper Stan(nie wiem jak to się dokładnie nazywało  - dop autorki), wziął głęboki wdech i stanął na przeciwko G. Ten widząc jego płomienie, płomienie najwyższej klasy w dodatku płomienie nieba uśmiechnął się, wiedząc że ta walka będzie dla niego prawdziwym wyzwaniem. Podobnie zareagowali strażnicy stojący na uboczu, widząc potęgę tych płomieni. Deamon spojrzał na Primo, który w tym momencie mając na twarzy subtelny uśmiech obserwował ich nowego towarzysza. Widząc to był pewien że pierwszy od początku wiedział o jego sile oraz był przekonany o wygranej ich towarzysza. Stwierdził, że od teraz musi być jeszcze bardziej ostrożny w swoich planach wrobienia Simona, by ten zginął w wirze walki, jeśli Sawada również posiadał tą cholerną intuicję i siłę równą potędze Primo. Wolał jednak w tym momencie obserwować pojedynek, by chociaż w przybliżeniu określić jego siłę. Siłę która w przyszłości już raz go pokonała choć nasz strażnik mgły jeszcze o tym nie wiedział.

Tu kolejny cosplay z KHR 






sobota, 2 marca 2013

Rozdział 2

UWAGA: !!!!SPOILER - rozdział zawiera elementy przedstawione jedynie w mandze - SPOILER!!!! Żeby nie było, że nie ostrzegałam :)

Rozdział 2
Gdy już doszli Giotto otworzył drzwi zapraszając Sawadę do środka. Usiadł na czarnej, skórzanej kanapie czekając na to co mu powie Primo. On sam usiadł obszedł biurko, usiadł na fotelu. Opierając łokcie na biurku zaczął mówić - Wiem że już ci to powiedziałem, ale powtórzę jeszcze raz tym razem ze szczegółami. Tak więc ktoś z czasów Byakurana postanowił przenieść się do tych czasów postanawiając ponownie zakłócić pokój Trinisette. Prawdopodobnie jeszcze przed klęską Byakurana obmyślił plan, który zakładał że jeśli nie uda mu się to, znajdzie sposób by samemu zapanować nad światem.
-Ale gdy Unii przywróciła do życia pozostałe Arcobaleno, te powiedziały że Unii poświęciła życie by zapieczętować pierścienie Mare by nikt nie próbował ponownie zakłócić pokoju Trinisette.
- Tak ale przypomnij sobie co dokładnie powiedziały "by nikt w przyszłości...". Tsuna w przyszłości! A nie w przeszłości. O to właśnie chodzi, Unii poświęciła się by nic takiego w przyszłości więcej sie nie stało. Nie ma tu mowy o przeszłości. On to zrozumiał i postanowił zakłócić Trinisette w tej erze by nikt nie mógł mu przeszkodzić. Myślał że jeśli w tych czasach nie ma ciebie wszystko się uda i zapanuję nad światem - Tu uśmiechnął się i kontynuował - Nie przewidział jednak tego że uda mi się sprowadzić tu najsilniejszego od moich czasów szefa Vongoli - Tsuna zarumienił się słysząc ten komentarz - Planował pewnie najpierw pokonać i wyplenić Vongole oraz odebrać nam pierścienie  a na końcu zabić Arcobaleno dla ich smoczków jako że są najsilniejszymi członkami Trinisette oraz jego strażnikami. To na razie wszystkie informacje jakie posiadam. - mówiąc to wstał i powoli  zbliżał się do drzwi. - Chodź przedstawię cię moim strażnikom i przyjacielom. Tym razem porządnie.
Tsuna chcąc, nie chcąc podążył za Primo. Mijając korytarze przyglądał się różnym obrazom wiszącym na ścianach. Przedstawiały one krajobrazy, dzikie zwierzęta a jeszcze inne Vongole z rodziną Shimona. Patrząc na nie przypominał mu się konflikt między nimi a Enmą i jego rodziną. Na szczęście konflikt został zażegnany i teraz obie rodziny ze sobą współpracują, pomagają gdy dzieję się coś złego. Ponieważ wciąż myślał o obrazach dwój zaprzyjaźnionych ze sobą rodzinach nie zorientował się że stoją już przed drzwiami, dopiero gdy Primo potrząsnął jego ramieniem zdał sobie sprawę, że drzwi przed którymi się znajduję prowadzą najprawdopodobniej do salonu który musieli minąć gdy zmierzali do gabinetu Giotta. Gdy weszli zauważył piątkę ludzi : Alaude - strażnika chmury, Asari Ugetsu - strażnika deszczu, Lampo - strażnika, Knuckle - strażnika słońca oraz G - strażnika burzy i prawą rękę Prima.
- Hę, piątka?? A gdzie Deamon?? - spytał Giotto, Tsuna
- Wyruszył na misję ale niedługo powinien wróci...
TRZASK
Drzwi ponownie otworzyły się i jego oczom ukazał się strażnik mgły Prima - Deamon Spade. Tsuna ze złości zacisnął pięści ale nie odezwał się. Wiedział, że w tych czasach Deamon jeszcze tego nie zobił i nie był pewien czy w ogóle pamięta co zrobił w przyszłości. Choć to przecież bez znaczenia skoro już teraz planował zdradę Giotto.
- Nufufufu, a co tu się dzieję??

Tak,tak, nowy rozdział wstawiony dodatkowo w moje urodziny :) 

Następny rozdział mniej więcej za tydzień xD Anonimowy dzięki za komentarz, fajnie wiedzieć, że ktoś to czyta ;p A tutaj wspaniały cosplay Tsuny:




niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 1



Z opóźnieniem wstawiam rozdział 1. Przepraszam za problem. Proszę o komentarze. Jak to mówią komentarze karmią wenę.

Rozdział  1

Gdy dym już opadł był w stanie zauważyć, że znajduję się w jakiejś rezydencji, która zapewne należała do Prima. Gdy skończył się rozglądać zauważył, że Giotto mu się przygląda. Korzystając z okazji sam zaczął przyglądać się swojemu przodkowi. Łatwo zauważył, że wyglądali niemal jak bliźniacy oprócz wzrostu - Tsuna był od niego niższy o pół głowy, innego koloru włosów oraz oczu - Tsuna miał oczy koloru ziemi a oczy Giotto miały barwę błękitu nieba. Czuł się tak jakby miał za chwilę utonąć w ich głębi. Dopiero teraz zwrócił uwagę na to jak przystojny jest jego poprzednik. Nie wiedział, że w tym samym momencie myśli Giotto nie odbiegały za bardzo od jego.
- Tsuna - głos Primo wybudził go z tego transu. Odwrócił głowę czując że automatycznie rumieni się z powodu przyłapania na bezwstydnym gapieniu się w oblicze Prima.
 - T-tak, Giotto...? - przeklął się w myślach za to że głos mu drży. Nie jest jakąś niewinną niewiastą która rumieni i jąka się z byle powodu.
- Tsuna, chodź za mną. Pokażę ci, gdzie będziesz mieszkać w czasie swojego pobytu tutaj, a następnie pójdziemy do mojego gabinetu by dokładnie omówić sprawę, przez którą tu jesteś.
- Hę...? A tak, już idę - pod wpływem chwili zerknął na Prima i gdy zauważył te iskierki w jego oczach nie wiedział czy ma się gdzieś schować czy znowu zapłonąć czerwienią. Zdał sobie bowiem sprawę że jego zachowanie musiało go nieźle rozbawić . Po chwili jednak musiał dogonić Giotto, gdy zauważył że ten już odszedł w kierunku nadanego mu na ten moment pokoju. Gdy stanął przed drzwiami miał wrażenie jakby już tu był, czuł dziwny smutek i melancholię gdy stał przed pokojem. Nie wiedział co to za uczucia i skąd się wzięły, wiedział jedynie to, że w tym momencie to nie ma znaczenia. Pewnie otworzył drzwi i jego oczom ukazał się piękny duży pokój. W środku były pomalowane na morski błękit ściany, piękne hebanowe meble, wielkie łóżko i duże okno z widokiem na góry. Gdy usiadł  na łóżku był w stanie poczuć jak miękkie ono jest. Z tego miejsca zauważył jeszcze jedną parę drzwi najprawdopodobniej prowadzącej do łazienki. W pokoju oprócz łóżka znajdowała się duża szafa na ubrania, biurko i krzesło. Można powiedzieć że była to sypialnia która mogła spełniać jednocześnie rolę biura. Rozglądał sie po pokoju nie zauważając spojrzenia Prima które skierowane było w jego stronę. Myślał nad tym co przyniesie temu dzieciakowi  przeszłość o której akurat on nie powinien wiedzieć. Zwłaszcza on. Wiedział jednak że bez jego pomocy nie dali by rady tym ludziom. Dysponowali oni bowiem bronią o której w tych czasach nikt nie ma pojęcia jak się przed nią bronić. Ale to nie czas na dylematy, ściągnął go już do przeszłości, nie ma odwrotu. Westchnął, nie sądził że powiedzenie mu tego teraz to dobry pomysł, wiedział że musi poczekać, przynajmniej do czasu aż się tu zaklimatyzuję .
- Jeśli skończyłeś podziwiać pokój przejdźmy do mojego gabinetu, a tam ci wszystko dokładnie  ci wyjaśnię - po czym obrócił się i ruszył w kierunku gabinetu.
Tsunayoshi słysząc to wstał i podążył za założycielem Vongoli. Jego super intuicja mówiła mu że to co usłyszy w gabinecie Prima nie będzie mu się za  bardzo podobało.
Przepraszam że tak krótki ^-^
Następny rozdział wstawię jak napiszę :) Więc gdzieś za tydzień xD

Następny obrazek z nimi  xD Słodki co nie?? ^3^

UWAGA!

Przepraszam że nie dodałam jeszcze rozdziału mam go już napisane i wstawię go najpóźniej pojutrze :)
Przepraszam jeszcze raz <kłania się>

sobota, 9 lutego 2013

Prolog



To mój pierwszy blog więc nie wińcie mnie jak coś będzie źle


Prolog

Siedział w fotelu pochylając się nad biurkiem, próbując zrozumieć jak mogło do tego dojść. Jeszcze niedawno był pechowym gimnazjalistą którego nazywali Dame-Tsuna, a teraz był głową jednej z najważniejszych mafii na świecie Vongolii. Nie był już dalej tym tchórzliwym dzieciakiem, który wszystkiego się bał. Stał się odpowiedzialny i zaczął przyzwyczajać się do myśli, że nigdy nie będzie normalnym nastolatkiem. Rozmyślanie przerwało mu skrzypienie drzwi, podniósł głowę i zobaczył jak do pomieszczenia wchodzi Gokudera Hayato - Strażnik Burzy i jego prawa ręka.
-Juudaime
-Tak Gokudera-kun? - spytał Sawada Tsunayoshi, ręką tłumiąc ziewnięcie
-Mam raporty które Reborn-san kazał mi tobie przekazać - odpowiedział Strażnik Burzy kładąc na biurko stos dokumentów - ...Juudaime - mówiąc to przybliżył się do niego i będąc już wystarczająco blisko chwycił jego twarz w dłonie i po prostu pocałował.
-Gokude...mmn...ra-kun... - wysapał Tsuna gdy powoli brakowało mu powietrza. Od ponad roku byli w takim związku choć nikt nie wie co tak naprawdę ich łączy. Zaczęło się od tego, że Gokudera pewnego razu wyznał mu miłość, a Tsuna, wiedząc już że woli mężczyzn zgodził się. Choć nigdy go nie kochał to wiedział, że Gokudera kocha jego, a nie mógł mu zrobić przykrości. Lecz teraz zaczął rozumieć, że już długo nie wytrzyma w tym związku. Z całej siły odepchnął więc  Gokuderę.
Hayato był lekko zdziwiony i zmartwiony. Postanowił więc spytać się o co chodzi - Sawada, stało się coś?
- Nie Gokudera-kun po prostu powinniśmy już z tym skończyć nie uważasz? - Spojrzał mu w oczy ukazując tym samym swoje emocje, które zawsze były w nich widoczne. - Ne, Gokudera-kun?
-Hę...? -Hayato  wydawał się nie kontaktować, dopiero po chwili z wyraźnym smutkiem w oczach powiedział - Masz racje Juudaime... T-to było głupie z mojej strony. Proszę o wybaczenie - po tych słowach wyszedł z pomieszczenia. W tym właśnie momencie stało się coś nie spodziewanego. Pierścień Nieba zaczął promieniować pomarańczowym promieniem z którego wyłoniła się dobrze znana Sawadzie postać.
-Vongola Primo...
-Witaj Sawado Tsunayoshi czy może raczej Vongola Decimo... - tu pozwolił sobie na lekki uśmiech ale szybko spoważniał - Muszę cię prosić o pomoc. Ktoś pokroju Millefiore znów próbuję zakłócić pokój Trinisette. Tym razem w moich czasach. To ktoś komu udało się dostać z przyszłości w której pokonaliście Byakurana, do mojej teraźniejszości, a twojej przeszłości. Jeśli zginiemy, zginiesz i ty a twoim strażnikom może stać się krzywda. Dlatego proszę ciebie i tylko ciebie abyś mi pomógł. Pomógł mnie i moim przyjacielom oraz Vongolii. - po skończeniu tego co powiedział Vongola Primo uważnie przyglądał się swemu następcy. Sawada w tej chwili rozmyślał nad tym co powiedział mu jego przodek. Po chwili milczenia zdecydowany powiedział:
 - Oczywiście że pomogę, moim obowiązkiem jest ochraniać moich przyjaciół I pomóc tym którzy mojej pomocy potrzebują Vongola Primo. - po usłyszeniu tych słów Primo aż się uśmiechnął 'Tak bardzo przypomina mnie z czasów gdy byłem w jego wieku'
-Zatem chodźmy. I jeszcze jedno nazywaj mnie Giotto dobrze? - spytał podając mu rękę
-Dobrze Giotto ale jeśli ja tobie mówię po imieniu ty też to rób zgoda? - zapytał podając mu rękę.
-Zgoda Tsuna - po czym oboje zniknęli w pomarańczowym jak wschód słońca dymie.

Mam nadzieję że prolog wam się spodoba.

Notki będą wstawiane nieregularnie w odstępie około dwóch tygodni :)

A tu taki słodki obrazek z nimi